niedziela, 26 kwietnia 2015

To tak jakby umrzeć z miłości, mam rację?

Krótki oneshot o... Bólu :C
,, Lawliet Lawsford - Ginie z powodu wykrwawienia, 30 kwietnia o godzinie 18:00. ''

- Teraz nie będzie nam utrudniał. - Dziewczyna mruknęła do siebie, odrzucając swoje długie blond włosy. Słysząc łomot w korytarzu, jakoby jej chłopak wchodził do środka, schowała swój notes pod poduszkę i wstała, by go przywitać.
- Misa? Co tu tak cicho? - Spytał z znaczącą obojętnością Raito. Najchętniej odszedłby od niej zostawiając w spokoju, ale ona go zabije. A jakby próbował zabić ją, to Shinigami zabije go.
    Przykre, nie? Zero radości z życia. Zero.
- Raito-kun! - Usłyszał ten miękki, pewny siebie głos dobiegający z ust pięknej, znanej Misy. 
    Coś mu ciągle nie dawało spokoju. Jakby się czegoś obawiał. Zaczęło się to z chwilą wejścia do domu.


   I trzyma do teraz. Ale to na pewno jego sprawka, zaraz się z nim rozliczy.
- Ryuuzaki! - Rzucił, wbiegając do jego apartamentu. Jego szczęście, że ojciec i inni policjanci wyszli jakiś czas temu.
- Raito. - Młody detektyw uniósł swoje podkrążone oczy, odkładając papiery na bok. Chłopak przekrzywił lekko głowę. Jakby wszystko nagle zniknęło. Ale gdy tylko podszedł parę kroków do kanapy, na której w nierealny sposób leżał L, obawy wróciły.
Raz się żyje, co? Trzeba się rozerwać. Miał dość tej idiotki, latającej dookoła niego w samym staniku i majtkach, jakby myślała, że go interesuje. Napięcie panowało, ale musiał je wyładować na kimś, kto naprawdę go pociąga.
    Dlaczego akurat ten idiotyczny detektyw, który jest o krok od odkrycia jego tajemnicy?
    Właśnie. Z drugiej strony to jest dobre - udawać, że go kocha. Wtedy daruje sobie posądzanie go o bycie Kirą, czyż nie? 
     Albo po prostu próbuje uciec. Za bardzo zależy mu na wybiciu brudnych ludzi. Ale L wydaje mu się, jak tak patrzy, nieziemsko czysty.
    Więc on go zbrudzi.
- Co Ty robisz?! - Krzyknął czarnowłosy, czując, jak jego młodszy 'kolega' łapie go za nadgarstki i przewraca na kanapę, tak, by leżał. Chciał coś jeszcze dodać, ale szatyn przerwał mu brutalnym wręcz pocałunkiem, na siłę próbując wepchnąć język, co w sumie dość szybko się udało, gdy ten uległ.
    Czuł coraz mocniejszy nacisk na rozporek. Dlaczego jego wróg, cholerny, idiotyczny, pogrzany detektyw tak na niego działa? Żadna kobieta nie potrafiła tak namieszać w jego spodniach, a co dopiero mówić o sercu?
    Dlaczego, L? Dlaczego?!
    Nie mógł dłużej wytrzymać. Ani chwili. Szybko rozebrał się, patrząc, jak i jego przyszły kochanek zdejmuje ubrania. robił to tak subtelnie, ale cholernie wolno. Yagami nie wytrzymał, zdenerwowany zerwał z niego bieliznę, jedyny materiał dzielący ich. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku, bawiąc się jego językiem, zachęcając do zabawy. Cudowne.
    Tak się zapomnieć.
     Chyba za bardzo.
     Śliną zwilżył swój członek, nawet nie myśląc o użyciu czegoś praktyczniejszego, zapominając o swoim kochanku. Wszedł w niego bez chwili zawahania, zadając widoczny ból. Pierwszy raz  w jego oczach widział ból i przerażenie, choć nie raz widział jego ciemne oczy. Ale już nie mógł przestać, nie teraz, nie w nim. Zaczął poruszać biodrami, tak szybko, mocno. Boleśnie. Czuł ciepłą ciecz, było cholernie mokro. Całował przy tym ukochanego, w usta, po szyi, po ramionach. Chłopak widocznie się rozluźnił.
    To było parenaście minut, po których mógł umrzeć. Tak cudowne, nigdy nie czuł czegoś takiego. Wsunął się cały, dochodząc z cichym sapnięciem. Doszło do niego co zrobił, gdy wyszedł, zauważając krew mieszaną z własną spermą. 
    Cholera.
- L!
- R-Raito... Zadzwoń... Po karetkę. - Szepnął chłopak.
Tak też zrobił Yagami, po czym złapał drżącego chłopaka, wtulając się w niego. 
- Nie możesz mi tego zrobić, L, kocham Cię.. - Wyszeptał.
- Lawliet. Lawliet Lawsford. - L uniósł słabo głowę, gładząc dłonią włosy swojego kochanka. - Raito...  Też Cię kocham. - Szepnął, choć do dziś nigdy by się nie przyznał. Ach, co chwile przedśmiertne robią z ludźmi?
Zamknął swoje oczy. Już nigdy ich nie otworzy. Jakiż to ból dla Raito, który do dzisiaj nie wiedział, jak bardzo kogoś może boleć śmierć bliskiego. Do tego sam go zabił. Za dużo krwi.  Dlaczego nie przerwał? Głupi. Wyjął z bluzy Death Note. Napisał ostatnie zdanie,

,, Raito Yagami - Umiera na nagły zawał serca przed przyjazdem karetki, 30 kwietnia o 18:05. ''



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz